Wygląda na to, że sprawa spalarni we Wrocławiu powraca! Potwierdza to dzisiejsza dyskusja na łamach wrocławskiej „Wyborczej”. Pytanie tylko w którym miejscu?

  • Urząd Marszałkowski cały czas organizuje kolejne wycieczki do spalarni śmieci, podczas których urabiani są samorządowcy i dziennikarze.
  • W lokalnych mediach zwiększyła się liczba pro-spalarnianych publikacji, gdzie temat przedstawiany jest wybitnie jednostronnie.
  • Firma ALBA zgłosiła zamiar budowy spalarni śmieci w centrum Wrocławia przy ul. Szczecińskiej. Nie odpowiada na wezwania o wycofanie się z tych planów.
  • Sprawa spalarni Fortum wydaje się zakończona, ale miejscowy plan nadal straszy zapisami i 80-metrowym kominem. Nie można wykluczyć, że próbować będzie inny podmiot.
  • Debata odpadowa w Gazecie Wyborczej jednoznacznie potwierdza, że nie tylko Urząd Marszałkowski chce budowy spalarni, ale także Paweł Karpiński, wiceprezes miejskiego Ekosystemu.

Link do publikacji:
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,31514280,czy-we-wroclawiu-w-ogole-kiedykolwiek-powstanie-spalarnia-odpadow.html

Lektura debaty odpadowej, opublikowanej dziś na łamach Wyborczej, choć opatrzona z pozoru niewinnym tytułem, jest wstrząsająca. Z zapisu dowiadujemy się, że Paweł Karpiński, były wrocławski Radny, a obecnie wiceprezes miejskiego Ekosystemu (spółki zajmującej się odpadami), to gorący miłośnik spalarni śmieci, który „merytorycznie nie ma wątpliwości” co do konieczności jej powstania we Wrocławiu.

Wtórował mu Stanisław Longawa, dyrektor departamentu ochrony środowiska Urzędu Marszałkowskiego, który dał się poznać jako orędownik spalarni na Dolnym Śląsku i organizator szeregu wycieczek do spalarni śmieci, na które zapraszani byli samorządowcy i dziennikarze. Podczas tych wycieczek uprawiano greenwashing i zwyczajnie kłamano co do rzekomej „ekologiczności” prezentowanych instalacji.

„Wisienką” na torcie były wypowiedzi dr Anny Mielniczek z Politechniki Wrocławskiej, która najwyraźniej nie ma świadomości, że odpady nie podlegają regionalizacji, a w Polsce zmierzamy już do ponad 70 instalacji do spalania śmieci, co jest absurdalną przesadą. Przypomnijmy, że dosłownie kilka dni temu plany rozbudowy spalarni zarzucił Kraków, bo – uwaga – BRAKUJE ODPADÓW!

Niestety nie tylko tej wiedzy brakowało zwolennikom budowy spalarni uczestniczącym w debacie. Co więcej opowiadali oni takie komunały jak np. „trzeba ludzi edukować, informować, pokazywać przykłady z całego kraju, czy jak to wygląda w Unii” – mówił podczas debaty wiceprezes Karpiński. W tym wypadku edukację należałoby zacząć od siebie panie wiceprezesie.

Unia Europejska wyraźnie mówi, że spalarnie śmieci NIE SĄ ekologiczne i wzywa kraje członkowskie żeby spalarni nie budować! Odsyłamy do Dyrektywy 2018/850, Rozporządzenia 2020/852 (tzw. Taksonomii), czy Rezolucji 2020/2077(INI).

Jakby tego było mało, spalarnie śmieci najprawdopodobniej już na przełomie 2027 i 2028 r. zostaną włączone do systemu EU ETS, czyli objęte opłatami za emisje CO2. A tych emisji generują nawet więcej niż tradycyjne elektrociepłownie węglowe (w przeliczeniu na jednostkę wytworzonej energii).

Żeby poradzić sobie z tym co można spalać mamy już dawno zabezpieczone moce – 20 instalacji istniejących, w rozruchu i budowie. Kilkadziesiąt kolejnych jest w przygotowaniu, a do tego dochodzą jeszcze cementownie, w których też spalane są odpady (lista spalarni: https://bit.ly/spalarnie).

Wartu tu dodać, że spalarnie nie są rozwiązaniem np. na składowanie, bo do spalania trafia tzw. frakcja kaloryczna (6 Mj), która i tak nie może składowana. I w odwrotną stronę – to co jest składowane nie nadaje się do spalania bo jest za mało kaloryczne.

Co zatem jest potrzebne?

  • Ograniczenie wolumenu odpadów, w czym pomoże Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta i system kaucyjny
  • Zwiększenie poziomu recyklingu, do czego droga wiedzie przez poprawę selektywnego zbierania odpadów oraz zagospodarowanie frakcji bio.
  • Budować powinniśmy zaś biogazownie, a nie spalarnie. Bo biogazowni brakuje, a moglibyśmy w nich wytworzyć nawet tyle gazu, który importowaliśmy przed wojną z Rosji.

Dziękujemy Pawłowi Pomianowi, który w toku dyskusji wykazywał, że pomysł budowy spalarni we Wrocławiu jest kompletnie bez sensu. Dziękujemy prowadzącemu Mateuszowi Kokoszkiewiczowi za przypomnienie, że spalarnie są sprzeczne z wymogami gospodarki obiegu zamkniętego i Taksonomią.

Niestety to pokazuje, że sprawa spalarni we Wrocławiu wraca. To wszystko nie dzieje się przypadkiem, te wycieczki, artykuły w mediach, wnioski do Wojewódzkiego Planu Gospodarowania odpadami.

Wiemy, że zamiar budowy spalarni we Wrocławiu zgłosiła ALBA, która chciałaby wybudować spalarnię w środku miasta (prawdopodobnie przy ul. Szczecińskiej).

Sprawa spalarni na Trójstyku również nie jest definitywnie zakończona. Co prawda Fortum teoretycznie ogłosiło rezygnację z budowy, ale firma nie wycofała wniosku o wydanie decyzji środowiskowej, a postępowanie sądowe nadal się toczy. Do tego cały czas obowiązują zapisy miejscowego planu zagospodarowania.

My uważamy, że plan ten nie pozwala na budowę spalarni, ale jest to przedmiotem sporu i nie można wykluczyć, że inny podmiot wróci tu z tym chorym pomysłem.