„Strona społeczna ma dużo racji, że spalarnie to nie jest samo dobro.”. „Nie ma takiego procesu spalania, pozwalającego całkowicie wyeliminować wszelkie szkodliwe substancje do atmosfery” – mówiła Katarzyna Lubiniecka-Różyło w Radio Wrocław.
W środę na antenie Radio Wrocław miała miejsce dyskusja na temat spalarni śmieci w kontekście tworzonego Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami (WPGO). W dyskusji udział wzięli Radni Sejmiku Województwa Dolnośląskiego: Monika Włodarczyk, radna Sejmiku Dolnośląskiego z Platformy Obywatelskiej, Katarzyna Lubiniecka-Różyło z Nowej Lewicy oraz Tytus Czartoryski z PiS.
Dyskusję rozpoczęła sprawa naszej inicjatywy uchwałodawczej dotyczącej wykreślenia dwóch zaplanowanych we Wrocławiu spalarni śmieci z projektu WPGO.
Radna Monika Włodarczyk zwracała uwagę na nową jakość w dialogu społecznym, mówiła o posiedzeniach Komisji Ochrony Środowiska, na których mieliśmy możliwość zaprezentować nasze stanowisko. To całkowita zmiana podejścia w tej kadencji.
Następnie dyskusja przeszła do samych spalarni. Radna Katarzyna Lubiniecka-Różyło mówiła, żeby brać pod uwagę wszystkie aspekty i „jeszcze raz się głęboko nad tym wszystkim zastanowić”.
Radna przypominała, że spalarnie zostaną objęte opłatami za emisje CO2, zwracała uwagę na szkodliwe emisje, których nie da się całkowicie wyeliminować, mówiła, że zgodnie z naszymi wyliczeniami w Polsce mamy już zabezpieczonych wystarczająco dużo spalarni.
„Ale nie na Dolnym Śląsku!” – ripostowała Pani redaktor Joanna Jaros, która w tej dyskusji wyraźnie prezentowała stanowisko prospalarniane, a protestujących mieszkańców sprowadzała do niewyedukowanych krzykaczy.
W tym miejscu warto więc przypomnieć, że spalarni mamy już w Polsce zaplanowanych ponad 70, to jest DUŻO POWYŻEJ potrzeb i zdrowego rozsądku. Odpady nie podlegają regionalizacji, a zanim trafią do spalania bardzo często i tak krążą po całym kraju, gdzie są przerabiane na tzw. RDF i preRDF.
Pani redaktor wyraziła także pogląd, że „nikt nie chce mieć spalarni, ale nikt nie chce płacić za śmieci”.
Tymczasem nie ma takiej zależności, czego dowodzi nasza analiza wysokości cen za odbiór śmieci w ponad 60 największych miastach. Wręcz przeciwnie – najdrożej jest w Białymstoku, gdzie przecież od lat funkcjonuje duża spalarnia. Najtaniej jest zaś w Kielcach, Toruniu i Tomaszowie Mazowieckim, gdzie spalarni nie ma.
Radny Tytus Czartoryski w tej dyskusji prezentował dużą wiarę w technologię spalania, ale i przyznawał, że społeczeństwo ma prawo mieć wątpliwości. Dyskusja niestety nie wyczerpała tematu.
Serdecznie dziękujemy Pani Radnej Katarzynie Lubinieckiej-Różyło za przytoczenie argumentów strony społecznej.
Prowadzącą panią redaktor Joannę Jaros, oprócz wizytowania spalarni, zachęcamy też do zapoznania się z dyrektywami, rozporządzeniami i rezolucjami unijnymi, wyliczeniami ile mamy już w Polsce spalarni i co można w nich palić, a także badaniami naukowymi. Chętnie wypowiemy się na antenie.