Za publiczne pieniądze i pod płaszczykiem rzekomej ekologii promuje spalarnie śmieci. Niestety te bajki bezkrytycznie powielają media. Czy to robienie gruntu pod 6 spalarni na Dolnym Śląsku, które zapisano w projekcie WPGO?
➡️ UMWD zorganizował samorządowcom wyjazd do kolejnych spalarni śmieci – tym razem we Włoszech.
➡️ W wycieczce uczestniczyli m.in. pracownicy urzędów z Wrocławia i Wiszni Małej.
➡️ Regionalne media bezkrytycznie powielają achy i ochy o spalarniach serwowane przez UMWD.
W czasie gdy my toczymy kluczowe boje ze spalarnią, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego organizuje kolejne wycieczki do spalarni śmieci dla samorządowców i dziennikarzy. Za publiczne pieniądze finansowane są przeloty samolotem, noclegi w hotelach i wyżywienie uczestników, a wszystko po to aby przekonać do trujących instalacji od których odchodzi się w Europie. Pracownicy UMWD bezczelnie przy tym kłamią.
„Trzeba społeczeństwo edukować i mówić, że to jest dobre, że płyną z tego korzyści nie tylko dla ekologii, ale także dla nas, dla społeczeństwa.” – mówi o spalarniach śmieci Joanna Świątek-Czołdzińska, dyrektor Wydziału Instrumentów Środowiskowych w UMWD, w wypowiedzi dla Telewizji Sudeckiej.
Takimi opiniami dyrektor Świątek-Czołdzińska dowodzi, że można ostentacyjnie ignorować obowiązujące prawo. Obowiązujące nas Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/852 (tzw. Taksonomia), mówi jednoznacznie, że spalarnie odpadów wyrządzają poważne szkody środowiskowe i nie wpisują się w Gospodarkę o Obiegu Zamkniętym (art. 17).
Mówi o tym także Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 10 lutego 2021 r. 2020/2077(INI) w sprawie nowego planu działania dotyczącego Gospodarki o Obiegu Zamkniętym gdzie wskazuje się konieczność ograniczania spalania odpadów i nie zwiększania wydajności spalarni (art. 104).
Co więcej, na taki kierunek wskazują także dokumenty przyjęte przez Zarząd Województwa Dolnośląskiego. Chociażby „Strategia Energetyczną Dolnego Śląska – kierunki wsparcia sektora energetycznego” z 25 października 2022 r. Dokument ten definiuje kierunki działań Samorządu Województwa zgodne z polityką energetyczną państwa oraz celami energetycznymi określonymi na szczeblu Unii Europejskiej.
Tymczasem Urząd Marszałkowski organizuje tournée po spalarniach i reklamuje je takimi oto słowami: „Celem projektu jest poszerzenie wiedzy i promocja ekologicznych rozwiązań z zakresu segregacji i utylizacji odpadów, stosowanych w regionach Unii Europejskiej oraz edukacja w zakresie bezpieczeństwa i innowacyjności tego typu rozwiązań”. Serio?
Niestety na bajki o spalarniach dają się nabrać media, które bezkrytycznie powielają te opowiastki, albo robią to w ramach „współpracy” z UMWD. Odniesienie się do wszystkich przekłamań wymagałoby wielostronicowej publikacji, dlatego zrobimy to w skrócie:
- Spalarnie to ekonomiczna pułapka. Unia Europejska odchodzi od spalania śmieci. Spalarnie zostaną od 2028 r. włączone do systemu EU ETS, a więc objęte słonymi opłatami ze emisje CO2. To obecnie około 100 EUR za każdą tonę wyemitowanego dwutlenku węgla, a spalarnie emitują go 2,5-2,9 tony z każdej spalonej tony odpadów. To przełoży się na kilkukrotny wzrost kosztów spalania, które już jest drogie, a będzie jeszcze droższe.
- Spalarnie nie rozwiążą problemu składowisk odpadów, bo do spalania nadaje się jedynie tzw. frakcja kaloryczna, która i tak nie może być zgodnie z prawem składowana. Zgodnie z prawem nie można też spalić wszystkich śmieci – byłoby to zresztą ekonomicznym nonsensem, bo część z nich to cenne surowce.
- W Polsce mamy już zabezpieczone 2-3 krotnie więcej spalarni niż krajowe potrzeby. Faktycznie na Dolnym Śląsku nie ma dotąd ani jednej, ale w kraju jest 9 spalarni, 9 cementowni (które również spalają odpady), a kolejnych kilkadziesiąt instalacji jest w budowie, z pozwoleniem na budowę lub z decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach. Tymczasem odpady nie podlegają regionalizacji (np. Warszawa wywozi swoje odpady do spalarni w Rzeszowie). Wyliczenia: bit.ly/3pVJaZg
- Spalanie śmieci nie rozwiązują żadnych problemów, a generują nowe. W wyniku spalania śmieci magicznie bowiem nie znikają, ale pozostają po nich toksyczne żużle, popioły i zużyte sorbenty (ok. 35% masy pierwotnego wsadu). Reszta ląduje „w chmurze” – CO2, pyły i toksyny (w tym ultratoksyczne dioksyny i furany). Nie zatrzymają ich żadne magiczne filtry.
- Nawet najnowocześniejsze spalarnie trują, co potwierdzają niezależne badania naukowe z wielu krajów (m.in. Francji i Włoch do których odbyła się jedna z wycieczek). Mieszkańcy okolic spalarni zmagają się z chorobami układu oddechowego, różnymi nowotworami, a także z wadami rozwojowymi u dzieci. U kobiet żyjących wokół spalarni częściej dochodzi do poronień, a podczas karmienia piersią przekazują one toksyczne dioksyny swoim dzieciom. Skrót badań: bit.ly/44w70cR
PO CO WIĘC TO WSZYSTKO? Najwyraźniej jest to urabianie samorządowców, dziennikarzy i zwykłych mieszkańców przed spodziewanym ogłoszeniem Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami na lata 2023-2032, w którym to zapisano aż 6 spalarni na Dolnym Śląsku (!).
W projekcie WPGO na 2023-2032 wpisano spalarnie w Bielawie, Bogatyni, Brzegu Dolnym, Polkowicach, Wałbrzychu i Wrocławiu. Wszystko wskazuje na to, że Urząd Marszałkowski chce „przygotować” mieszkańców na ogłoszenie tych planów. A to przecież nie wszystko – nie ma obecnie obowiązku wpisywania spalarni do WPGO.
Pytanie skąd na tych wycieczkach znaleźli się pracownicy Urzędu Miejskiego Wrocławia (miasta w którego granicach studium zabrania lokowania spalarni, a władze wypowiadają się przeciwko – ostatnio Wiceprezydent Wrocławia Jakub Mazur bit.ly/3OjPbbo), czy… Wiszni Małej.
Będziemy wracać do tego tematu.