Fortum kontynuuje agresywną kampanię reklamową, w której manipuluje opinią publiczną. Kolejny raz firma potyka się o własne nogi, powołując się na dane potwierdzające szkodliwość spalania odpadów.
➡️ Fortum nie poddaje się w walce o wrocławską spalarnię śmieci. Na łamach nowej strony internetowej www.mocodpadow.pl kontynuuje agresywne manipulacje.
➡️ Firma przekonuje, że spalarnie odpadów pochłaniają CO2, są neutralne względem klimatu, a do tego nie ma dowodów potwierdzających ich negatywny wpływ na zdrowie i życie.
➡️ Punkt po punkcie demaskujemy te manipulacje.
➡️ W tym materiale obalamy manipulacje związane z dioksynami, gdzie Fortum samo zaplątało się w swoich „argumentach”…
—
Emisje toksycznych, rakotwórczych dioksyn to największy grzech spalarni śmieci. Pomimo rozlicznych badań, firmy spalarniane bagatelizują ten problem. W najnowszym materiale firma Fortum również zaklina rzeczywistość.
Fortum przekonuje, że za emisję dioksyn odpowiadają głównie piece-kopciuchy, a pomiary emisji dioksyn „najczęściej wskazują kilku lub kilkudziesięciokrotnie niższe poziomy” rzeczywistych emisji od tych wymaganych normami. Wszystko to obliczone jest na uzyskanie efektu, że „czarne jest białe”.
Tymczasem kilka akapitów niżej, w tym samym (!) manipulacyjnym tekście Fortum, znajdziemy informację, że sektor gospodarki odpadami odpowiada za aż 23% rocznych emisji dioksyn i furanów. Już samo to demaskuje absurdalne wyliczenia Fortum, które cytujemy na grafice.
W rzeczywistości emisje dioksyn są jednak jeszcze większe. Jak wykazały najnowsze badania Europejskiej Agencji Środowiska, w 2017 roku sektor gospodarowania odpadami (a więc głównie spalarnie śmieci) odpowiadał za najwięcej, bo aż 32,5% emisji dioksyn (!). [źródło]
Dla porównania w badaniach European Dioxin Project – DG-XI za lata 1995-1999, spalanie odpadów (komunalnych, szpitalnych i przemysłowych) odpowiadało za 40,4% emisji dioksyn i furanów. Jak widać, mimo upływu lat i teoretycznego unowocześniania spalarni, nadal emisje ze spalania śmieci są dominujące.
Gdyby trzymać się forsowanej przez Fortum retoryki*, proporcje emisji byłyby kompletnie inne, a piece-kopciuchy odpowiadałyby za przytłaczającą większość emisji dioksyn. A tak nie jest.
Nie jest tak przede wszystkim dlatego, że przy spalaniu węgla powstaje znacznie mniej dioksyn niż przy spalaniu plastiku, ponieważ w plastiku jest znacznie więcej chloru. Dioksyny to związki chloroorganiczne, węgiel kamienny to przede wszystkim węgiel, trochę siarki, chloru tam praktycznie nie ma. W efekcie przy spalaniu węgla powstaje ~300 razy mniej dioksyn niż przy spalaniu odpadów.
Odnoszenie się przez Fortum do pieców-kopciuchów jest zresztą kolejną manipulacją, bo sugeruje, że wraz z budową procedowanej spalarni na granicy Wrocławia zostaną zlikwidowane takie źródła ciepła.
Tymczasem nie ma obecnie mowy aby forsowana spalarnia wytwarzała jakiekolwiek ciepło dla mieszkańców, które miałoby zastąpić piece-kopciuchy – procedowana jest jedynie spalarnia, w dokumentach nie jest podawana ani żadna moc grzewcza, ani nie ma planów budowy magistrali, nie mówiąc o żadnych przyłączeniach.
Wracając do głównego wątku, ewidentnie manipulacje Fortum mają na celu przykrycie głównego problemu – emisje rakotwórczych dioksyn to nadal pięta achillesowa spalarni. Dioksyny wywołują nie tylko nowotwory, ale także bezpłodność, poronienia i wady rozwojowe noworodków.
Badania naukowe potwierdzają zwiększony poziom zachorowalności wśród populacji żyjącej wokół spalarni. Tak jak chociażby badania z Nicei we Francji, które wykazały, że nawet teoretycznie najnowsze instalacje nie są w pełni bezpieczne dla okolicznych mieszkańców.
W Lozannie w Szwajcarii gleba na obszarze 20 km2 wokół spalarni jest skażona dioksynami do tego stopnia, że zakazane jest tam uprawianie warzyw (także we własnych ogródkach), a przebywające na zewnątrz małe dzieci muszą być pod nieustanną kontrolą.
W Vaux-le-Pénil we Francji wyrok sądu potwierdził związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy działalnością spalarni, a zachorowaniami na nowotwory i zasądził z tego tytułu odszkodowania.
Jak to możliwe skoro spalarnie teoretycznie spełniają wszystkie rygorystyczne wymogi? Przede wszystkim mówimy tu o wieloletnim oddziaływaniu (podtruwaniu), poza tym diabeł tkwi w szczegółach.
Tym szczegółem jest metodologia badań – emisje dioksyn nie są badane ciągle, ale okresowo, przez raptem kilka dni w roku. Badania realizują prywatne firmy, w konkretnie umówionym terminie. Łatwo sobie wyobrazić jakie to dale pole do manipulacji i nadużyć.
Wykazały to badania ciągłe wokół holenderskiej spalarni REC. Ta najmłodsza spalarnia odpadów w Holandii, przedstawiana jako najnowocześniejsza, w rzeczywistości nie jest bezpieczna. Długoterminowe badania ujawniały emisje dioksyn, furanów oraz innych trwałych zanieczyszczeń organicznych skażających środowisko daleko poza dopuszczalne limity.
Jedną z przyczyn przekraczania dopuszczalnych poziomów emisji przez spalarnię REC było zastosowanie i używanie bypassów (obejść) podczas faz rozruchu spalarni odpadów, co oznaczało, że instalacja emitowała spaliny bez ich filtrowania. System monitorowania był w tym czasie wyłączany (!). To praktyka stosowana także podczas sytuacji awaryjnych.
Limity szkodliwych związków przekracza również zabrzańska spalarnia Fortum – potwierdzają to raporty samej firmy. Będziemy o tym pisać w jednym z kolejnych materiałów.
➡️ Spalarnie śmieci trują (badania naukowe):
https://www.stopspalarni.pl/index.php/2022/01/08/spalarnie-smieci-truja/
➡️ Badania Europejskiej Agencji Środowiska:
https://www.stopspalarni.pl/index.php/2022/01/04/spalarnie-smieci-najwiekszym-zrodlem-dioksyn/
➡️ Raport faktycznych emisji dioksyn w spalarni REC:
https://www.stopspalarni.pl/historia_holenderskiej_spalarni.pdf
—
* Fortum pisze „We Wrocławiu ciągle mamy ok 20 tys. „kopciuchów”. Zakładając, że każdy z nich spali w ciągu roku tylko 1 tonę polskiego węgla – emisja dioksyn z kopciuchów będzie odpowiadała emisji ponad 1100 elektrociepłowni spalających średnio 150 tys. ton paliwa z odpadów rocznie.”