Od czasu do czasu spotykamy się z osobami przekonanymi o słuszności budowy spalarni (o dziwo są takie). Swoją przychylność wobec takich instalacji argumentują przeświadczeniem, że spalarnie spowodują, iż nie będzie dochodziło do „przypadkowych” pożarów składowisk odpadów.
NIESTETY TAK SIĘ NIE STANIE. Mimo budowy kolejnych spalarni, cały czas dochodzi do pożarów składowisk. I w żaden „magiczny” sposób to zjawisko nie ustaje dzięki kolejnym spalarniom. W newralgicznym 2018 roku, kiedy w wielu miejscach wygasły pozwolenia na składowanie odpadów i „trzeba było coś z nimi zrobić” odnotowano w Polsce aż 250 pożarów.
Takie zdarzenia mają miejsce nadal. Nie dalej jak kilka dni temu płonęło składowisko w Wielkopolsce. Po raz kolejny w tym miejscu (!). Olbrzymi pożar gasiło kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, dym był widoczny z wielu kilometrów. Tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej od lat funkcjonuje spalarnia pod Poznaniem. I co? I nic. Składowisko jak płonęło, tak płonie.
Problem „przypadkowych” pożarów nie bierze się z braku spalarni tylko z cwaniactwa i masowego sprowadzania do Polski odpadów. Podczas gdy kolejne kraje zamykają się na przyjmowanie odpadów (Chiny, Turcja), my legalnie i nielegalnie sprowadzamy je w najlepsze.Przykładowo, do tej pory Polska była drugim (po Turcji) importerem śmieci z Wielkiej Brytanii. Teraz będziemy na pierwszym miejscu i zapewne znacząco wzrośnie nam import śmieci z Wysp.
Sprowadzać odpady chce także Fortum, tak jak to robi w swoich spalarniach w krajach nadbałtyckich. Żeby spalać je może w nieco bardziej cywilizowany sposób, ale nadal ze szkodami dla środowiska i zdrowia okolicznych mieszkańców – co już wielokrotnie wykazywaliśmy.
Tymczasem Polska nie potrzebuje kolejnych spalarni. Spalarnie potrzebne są tylko prywatnym firmom, takim jak Fortum, żeby zarabiać na śmieciach z Europy, gdzie spalarnie są zamykane. Widać kraje postkomunistyczne jawią się jako świetne miejsce do realizacji spalarnianego biznesu. Biznesu cynicznie sprzedawanego pod płaszczykiem greenwashingu. To jednak tylko brudny biznes. Nic więcej.
Powtarzamy: rozwiązaniem jest zmniejszenie ilości wytwarzanych odpadów, ponowne używanie (a więc np. system kaucyjny), efektywniejszy recykling – czyli wszystko to o czym mówi Unia Europejska w dyrektywie (dyrektywa 2018/850 z 30 maja 2018 r.). W tej samej w której nakazuje żeby nie zastępować składowania odpadów ich spalaniem.
Rozwiązaniem jest też przeciwdziałanie sprowadzaniu odpadów do naszego kraju i skuteczna kontrola składowisk. I nie liczmy na to, że wszyscy „pomysłowi” biznesmeni, którzy sprowadzają odpady z Europy, bo są najtańsi, będą następnie płacić za ich utylizację słone stawki w spalarniach.
Tak samo nie liczmy, że firmy robiące biznes na spalaniu śmieci rozwiążą magicznie problemy ze składowiskami. Bo tak się nie stanie. To tylko dokładanie kolejnego problemu, i to z perspektywą 30-35 lat eksploatacji. A już całkiem niedługo nie będzie można już legalnie spalać w nich tylu śmieci, na ile są zaprojektowane.