Jeszcze nie zaczęła na dobre pracować, a już się zapaliła – czyli pożar w olsztyńskiej spalarni odpadów.
„W jednym z silosów zapalił się niedogaszony popiół. Akcja gaśnicza trwała całą noc, a udział w niej wzięło 7 zastępów straży pożarnej. Okazuje się, że spalarnia nie ma obowiązku posiadania systemu monitoringu pożarów z podłączeniem do straży pożarnej” – donosi portal Debata.
Pożar w olsztyńskiej spalarni odpadów to jaskrawy przykład, że ślepa wiara w „cudowne” zabezpieczenia spalarni jest złudna.
„Straż zawiadomiła o pożarze (…) Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, gdyż istnieje niebezpieczeństwo uwolnienia się do atmosfery, podczas pożaru popiołów metali ciężkich oraz dioksyn i furanów.” – czytamy w portalu Debata.
„Jak wykazały badania naukowców własności popiołów lotnych pochodzących ze spalania odpadów przemysłowych i ich wpływ na środowisko, popiół lotny charakteryzuje się dużą zawartością chloru i metali ciężkich, obecność chloru w popiołach lotnych z równoczesną obecnością węgla w postaci sadzy może wskazywać na tworzenie się dioksyn i furanów w procesie spopielania. Podczas spopielania wszelkich odpadów należy się liczyć z możliwością emisji cząstek submikronowych, które nie są wychwytywane przez urządzenia odpylające” – przypomina portal.
„Obiekt (…) jest na wskroś nowoczesny, odpowiadający na wyzwania współczesności i co szczególnie ważne bezpieczny.” – mówił podczas otwarcia Prezydent Olsztyna. Jak widać…