Narodowy Fundusz Ochrony (sic!) Środowiska i Gospodarki Wodnej podpisał już 12 umów na dofinansowania do spalarni, a to nie koniec. Nie ma tygodnia bez pomysłu kolejnej spalarni. Czym będziemy w nich palić? Na pewno nie krajowymi odpadami, bo JUŻ TERAZ zaplanowana wydajność wszystkich instalacji przekracza krajowe potrzeby…
„Mamy trochę wolną amerykankę. Nikt nie wie, ile będzie spalarni, nikt tym nie zarządza” – mówił niedawno Piotr Górnik, dyrektor Fortum Power and Heat Polska. W tym jednym musimy się zgodzić.
Przypomnijmy, że w Polsce mamy:
- 9 spalarni odpadów (wydajność 1,41 mln ton)
- 9 instalacji do spalania odpadów w cementowniach (1,43 mln ton, jak przekonuje przemysł cementowy z możliwością zwiększenia nawet do 3 mln ton, realnie do 1,8 mln)
- 5 spalarni w budowie i rozbudowie (690 tys. ton)
- 5 spalarni z pozwoleniem na budowę (660 tys. ton)
To w sumie już 28 instalacji o wydajności nawet 4,56 mln ton rocznie, co wyczerpuje krajowe potrzeby. Bo wszystkich śmieci nie da się spalić, byłoby to zresztą nieracjonalne.
Tymczasem jak donosi Portal Samorządowy, „na dzień 31 października Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej podpisał umowy o dotację dla budowy 12 spalarni odpadów. Kilka innych czeka na oceny wniosków.”
Mowa tu oczywiście TYLKO o instalacjach które starają się o dofinansowanie, a w zasadzie nie ma tygodnia żeby nie wypływały kolejne pomysły budowy spalarni. Przykłady z ostatniego czasu to Toruń i Płochowo pod Pułtuskiem.
OBŁĘD to najbardziej cywilizowane słowo jakim można to podsumować. Bo spalarnie niczego nie rozwiązują – do spalania trafia wyłącznie tzw. frakcja kaloryczna, która i tak nie może być składowana na wysypiskach, a spalarni w Polsce mamy już zabezpieczonych więcej niż krajowe potrzeby.
Żeby zasilić te instalacje trzeba będzie ściągać odpady z innych krajów.
Jakby tego było mało spalarnie to ekonomiczna pułapka. Unia Europejska odchodzi od spalania śmieci. Spalarnie zostaną od 2028 r. włączone do systemu EU ETS, a więc objęte słonymi opłatami ze emisje CO2.
To obecnie około 100 EUR za każdą tonę wyemitowanego dwutlenku węgla, a spalarnie emitują go 2,5-2,9 tony z każdej spalonej tony odpadów. To przełoży się na kilkukrotny wzrost kosztów spalania, które już jest drogie, a będzie jeszcze droższe… A zapłacą za to obywatele w jeszcze wyższych opłatach za odbiór śmieci.
Tymczasem program dofinansowań spalarni NFOŚiGW trwa w najlepsze. Jak zaznacza Portal Samorządowy, „nabór trwa w sposób ciągły do 2030 roku (lub do wyczerpania budżetu)”.